Dzieje się tak u niemal wszystkich. Zaraz po dotarciu do Meloneras zauważasz, że zegarki są tu praktycznie uśpione. Jedynymi, którzy mierzą czas, są tutaj miłośnicy footingu biegający po Promenadzie. Tylko sportowcy martwią się minutami i godzinami. Ponieważ przeliczają czas potrzebny do przemierzenia długiej promenady, która biegnie od latarni morskiej Faro de Maspalomas.
Mijają odgłosy najróżniejszych typów muzyki na tarasach kawiarnianych, ośrodki spa i restauracje z widokiem na morze. Biegną po krętej promenadzie, która przystraja wybrzeże aż po ostatni jego zakręt, na którym ukazuje się jak na dłoni cała plaża Meloneras. To mała plaża, położona przy końcu tej skąpanej w słońcu drogi, zapraszającej na spacer bez żadnego, ale to żadnego pośpiechu.
Tak więc, idąc po tej wspaniałej promenadzie morskiej, można dotrzeć do Meloneras, do “Plaży, gdzie zatrzymał się czas”. To plaża zaciszna. Miejsce dające możliwość wychnienia, gdzie nerwy odpoczywają w krainie “patrzenia na życie w perspektywie”. Być może właśnie ten optymistyczny nastrój przyciąga tutaj najróżniejsze osoby. Począwszy od miłośników golfa, rozpoczynających dzień grą na wspaniałym 18-dołkowym polu stykającym się z plażą. Po maleńkie żaglówki, powracające do pobliskiej przystani w Pasito Blanco, korzystając z pięknej pogody.
Są również pary powracające tutaj, by wciąż na nowo oglądać wyjątkowy zachód słońca, występujący w tej części Gran Canarii, tak piękny, że możnaby go zamnknąć w słoiku i sprzedawać jako witaminę w aptekach całego świata. Można tu też spotkać rodziny z północnej części wyspy, które pragną rozerwać się po doskonałym posiłku z widokiem na ocean, przy zapachach paelli z owocami morza dobiegającym z każdej restauracji. Natknąć się tu można na ludzi bardzo różnych, którzy jednak mają jedną wspólną cechę.
Wszyscy żyją przeświadczeniem, że choćby nie wiadodomo co się działo, jutro znów będzie świecić słońce (przynajmniej na Meloneras jest to niemalże pewne jak w banku).